niedziela, 3 października 2010


Redaktor „Gońca specOlimpijskiego”:
Zakończyła się już Olimpiada Specjalna dla dzieci i dorosłych z niepełnosprawnością intelektualną. Mam przy sobie Głównego Szkoleniowca naszej reprezentacji i od razu pierwsze pytanie – z jakim dorobkiem medalowym wyszliśmy ze sportowych zmagań?
Główny Szkoleniowiec:
Dzień dobry panie Redaktorze. Nasi zawodnicy zdobyli łącznie 186 madali z 900 możliwych.



To świetny wynik! Gratuluję Panu jako szkoleniowcu, a jako kibic pytam o przyszłość – apetyt rośnie bowiem w miarę jedzenia – czy jest nowy narybek, czy obserwujemy napływ świeżej, uzdolnionej młodzieży?




Z tym jest niestety problem… Nowych, potencjalnych sportowców tracimy niestety już w zarodku… Jest to stała tendencja utrzymująca się od pewnego czasu.



Jaka jest przyczyna tego zjawiska? Czy to jakiś błąd w planowaniu? W systemie wyławiania nowych talentów?




Nie całkiem to miałem na myśli, nasz system rekrutacyjny jest bardzo dobry, mówiąc „w zarodku” wyraziłem się dosłownie – chodzi o to, że na świat przychodzi coraz mniej niepełnosprawnych intelektualnie. Ich znikanie związane jest z wprowadzeniem badań prenatalnych – gdy badanie wykaże „sportowca”… [w tym miejscu Główny Szkoleniowiec wykonał charakterystyczny gest podrzynania gardła]



Uhm, no tak… miejmy jednak nadzieję, że idea olimpijska zwycięży… dziękuję za rozmowę…


piątek, 24 września 2010


jurciokreska dla oka. Natomiast ucho ukołysze audio zmajstrowane przez jurciofana:

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Rebelyada

To nieautoryzowany projekcik dla portalu Rebelya.pl. Okazał się zbyt… rewolucyjny. Może brakło odwagi, a być może to na skutek przewrażliwienia związanego z Krakowskim Przedmieściem uznano, że „ręce rozrywają krzyż”, zamiast, jak chciał jurciopanbudzi się coś nowego, reakcyjnego, poprzez krzyż. Sęk w tym, że to nie rozrywacze krzyża są największym zagrożeniem chrześcijaństwa i KK, nie Urban ze swoim „NIE”, lecz zniewieściałość i rutyna wewnątrz Kościoła. Oto Kapłan w ostatnią niedzielę omawiał przypowieść ewangeliczną o Ciasnej Bramie, że nie każdy się przeciśnie, że czasem ziemski bagaż może w tym przeszkodzić. Dobrze straszy – pomyślał jurciopan, jednak za chwilę się rozczarował:
Żeby nie kończyć pesymistycznie, pamiętajmy, że jest Boże Miłosierdzie.
No i po co to? W tym samym czasie po kościele paradowała półnaga kobieta z opalonymi udami – zamiast wyluzowywać owieczki, powinien zejść z mównicy (ach, gdzież te ambony!), wskazać ją palcem i zawołać: „Kobieto, ty pomimo swego kusego stroju, nie zdołasz przecisnąć się przez „bramę”! Idź precz!!!”. Tylko tak można kogoś takiego przebudzić!

NIE LĘKAJMY, A ZARAZEM, LĘKAJMY SIĘ.